Piątka naszych reprezentantów udawała się do Budapesztu w lepszych nastrojach, aniżeli kiedykolwiek wcześniej na turnieje strefowe. Stało się tak za sprawą Bartłomieja Maciei, któremu udało się dwa lata temu w Krynicy przełamać psychologiczną barierę niemocy Polaków w tych rozgrywkach i awansować do mistrzostw świata. Walczono o cztery przepustki do Delhi i choć w stolicy Węgier zabrakło takich znakomitości 64 pól, jak Judit Polgar, Michał Krasenkow, Peter Leko czy Weselin Topałow, które mają zapewniony udział w championacie FIDE, to należało spodziewać się zażartej i wyrównanej walki o każdy punkt. Istotnie, tempo było wolne, a jedynym, który wybiegł przed orkiestrę, był Jozsef Pinter, swego czasu trener Judit Polgar. Węgier znakomicie wystartował, miał 4½ p. z 5 i konia z rzędem temu, kto by wówczas przewidział, iż będzie największym przegranym tego turnieju…
Niestety, katastrofalnie rozpoczął turniej Paweł Jaracz – po remisie z Niewiedniczym przegrał kolejno z Soćko, Vajdą, Vargą i Blatnym. Praktycznie w połowie dystansu zaprzepaścili także szanse na awans Tomasz Markowski i Bartosz Soćko. Aktualny wicemistrz Polski, mając na koncie po pięciu rundach 3 p., uległ Czerninowi, zaś zawodnik stołecznej Polonii z dorobkiem 2 p. z 4 nie sprostał Medunie. Przeciętnego wizerunku obu tych arcymistrzów nie poprawiły zwycięstwa w końcówce imprezy.
Bartłomiej Macieja, brązowy medalista z Płocka, pokonał w inauguracyjnej partii groźnego, jak się później okazało, Słowaka Martina Mrvę (po VII rundach miał 5½ p., a za burtą MŚ znalazł się po porażkach z Blehmem i Niewiedniczym), sygnalizując rywalom, że będzie jednym z poważnych kandydatów do pierwszej czwórki. Po remisie z Dełczewem i niewybronieniu końcówki wieżowej z pionem mniej z Pinterem (112 posunięć!) dwie kolejne wygrane (z Radułskim i Meduną) poprawiły samopoczucie arcymistrza z Polonii Plus GSM Warszawa. Jednakże nadzieje Maciei na awans do mistrzostw Kirsana Ilumżynow mogły odżyć tylko w przypadku pokonania w ostatniej rundzie znacznie wyżej notowanego, czeskiego arcymistrza Zbynka Hracka, który legitymował się najwyższym rankingiem spośród wszystkich uczestników. Obaj partnerzy mieli po 5 punktów i żadnego z nich nie satysfakcjonował remis. Nic zatem dziwnego, że partia miała dramatyczny przebieg, ale skończyła się zwycięstwem polskiego arcymistrza.
Inna była droga do dogrywki Pawła Blehma, wychowanka Waldemara Czarnoty. Po czterech rundach miał zaledwie 1½ p., ale później mistrz Polski do lat 20 i zdobywca piątej lokaty w tegorocznych mistrzostwach Polski zaprezentował fantastyczny pościg za czołówką, wygrywając kolejne 4 partie. Po tej serii Blehm trafił w ostatniej rundzie na pokojowo usposobionego Pintera. Remis po 9 ruchach zadowalał Polaka, lecz Węgier popełnił taktyczny błąd, nie próbując walczyć białymi bierkami o zwycięstwo. Stare porzekadło głosi, że jeśli umiesz liczyć, to licz na siebie.
W równolegle rozgrywanych pojedynkach konkurenci wspięli się na wyżyny swych umiejętności – Niewiedniczy wygrał z Mrvą, zaś Czernin z Acsem, i o tym, kto pojedzie do Indii, decydowała dogrwka, w której Pinter przegrał dwie pierwsze partie z Niewiedniczym i Macieją, a zdobycie 1½ p. z następnych dwóch było już ponad jego siły. Macieja i Blehm, który wypełnił w Budapeszcie swoją drugą normę arcymistrzowską, znakomicie wytrzymali próbę nerwów w dogrywce, w której obowiązywało tempo przyspieszone (P-25). Wśród 100 uczestników mistrzostw świata będą zatem trzej nasi reprezentanci, bo uprawnienia do startu w Delhi nabył wcześniej z racji wysokiego rankingu arcymistrz Michał Krasenkow. |