Turniej strefowy mężczyzn Warszawa 1987

Turniej strefowy mężczyzn (eliminacja Mistrzostw Świata)
Warszawa, 5 – 22 lutego 1987
Grupa A
1 2 3 4 5 6 7 8 9 0 1 2
1 am Gyula Sax HUN 2570 ½ 1 1 ½ ½ 1 ½ ½ 1 ½ ½
2 mf Mihail Marin ROM 2445 ½ ½ 1 ½ ½ 0 ½ ½ 0 1 1 6
3 am Włodzimierz Schmidt 2470 0 ½ ½ ½ ½ ½ 1 ½ ½ 1 ½ 6
4 am Kirił Georgiew BUL 2590 0 0 ½ ½ ½ ½ ½ 1 1 ½ 1 6
5 mm László Hazai HUN 2465 ½ ½ ½ ½ ½ 1 ½ ½ ½ 0 ½
6 am Florin Gheorghiu ROM 2540 ½ ½ ½ ½ ½ ½ ½ ½ ½ ½ ½
7 am István Csom HUN 2485 0 1 ½ ½ 0 ½ ½ 1 ½ ½ ½
8 am Karel Mokrý CSR 2485 ½ ½ 0 ½ ½ ½ ½ 0 1 1 ½
9 mm Bogomił Andonow BUL 2450 ½ ½ ½ 0 ½ ½ 0 1 0 1 ½ 5
10 mm Robert Kuczyński 2450 0 1 ½ 0 ½ ½ ½ 0 1 ½ 0
11 am Vlastimil Jansa CZE 2465 ½ 0 0 ½ 1 ½ ½ 0 0 ½ 1
12 am Iwan Radułow ROM 2430 ½ 0 ½ 0 ½ ½ ½ ½ ½ 1 0
Grupa A – dogrywka
1 2 3
1 mf Mihail Marin ROM 2445 1 0 1 ½
2 am Kirił Georgiew BUL 2590 0 1 ½ ½ 2
3 am Włodzimierz Schmidt 2470 0 ½ ½ ½
Grupa B
1 2 3 4 5 6 7 8 9 0 1 2
1 am József Pintér HUN 2570 ½ 0 ½ 1 1 ½ 1 1 1 1 0
2 am Wencisław Inkiow BUL 2475 ½ ½ ½ ½ 1 1 ½ ½ ½ 1 ½ 7
3 am Ľubomír Ftáčnik CSR 2540 1 ½ ½ ½ ½ 1 ½ 0 ½ ½ 1
4 am Iván Faragó HUN 2535 ½ ½ ½ ½ ½ 1 0 1 ½ ½ 1
5 am Mihai Șubă ROM 2560 0 ½ ½ ½ 0 1 ½ 0 1 1 1 6
6 mm Aleš Pekárek CSR 2480 0 0 ½ ½ 1 0 ½ 1 ½ ½ 1
7 mm Aleksander Sznapik 2425 ½ 0 0 0 0 1 1 1 0 1 1
8 mm Adrian Negulescu ROM 2395 0 ½ ½ 1 ½ ½ 0 1 0 0 ½
9 mm Piotr Staniszewski 2420 0 ½ 1 0 1 0 0 0 1 ½ ½
10 mm Krum Georgiew BUL 2470 0 ½ ½ ½ 0 ½ 1 1 0 0 ½
11 mm Marek Hawełko 2460 0 0 ½ ½ 0 ½ 0 1 ½ 1 ½
12 mm Eduard Prandstetter CSR 2430 1 ½ 0 0 0 0 0 ½ ½ ½ ½

Sędzia główny: Andrzej Filipowicz
Sędziowie rundowi: Zbigniew Czajka, Janusz Woda
Redaktorzy biuletynu turniejowego: Sławomir Wach, Marian Ziembiński
Dyrektor turnieju: Jan Eberle
Przewodniczący komitetu organizacyjnego: Edward Dąbrowski


Wybrane fragmenty relacji Sławomira Wacha i Mariana Ziembińskiego („Szachy” 4/1987)

Najlepsi zawodnicy z Węgier, Rumunii, Bułgarii, Czechosłowacji i Polski (prócz uprawnionych, a nie biorących od dłuższego czasu działu w występach indywidualnych reprezentantów NRD), z wyjątkiem występujących bezpośrednio w turnieju międzystrefowym — ponownie zjechali, po ośmiu latach, do naszej stolicy, aby stoczyć bój w turnieju 3 strefy europejskiej o awans do turniejów międzystrefowych.

Podziału 24 graczy na dwie grupy i sposobu ich rozstawienia dokonano zgodnie z propozycją federacji węgierskiej, uzgodnioną podczas olimpiady w Dubai 1986. Tuż przed rozpoczęciem turnieju okazało się, że awansuje tylko 4, a nie 5 zawodników, ponieważ m.in. zmieniły się (czytaj obniżyły) rankingi na nowej liście Elo (1 I 1987) niektórych uczestników.

Protektorat nad imprezą objął – podobnie jak i nad ubiegłorocznym arcymistrzowskim turniejem kobiet – wicepremier prof. Zbigniew Gertych, który otwierając turniej podkreślił, że szachy w naszym kraju cieszą się sympatią i poparciem ze strony społeczeństwa i władz. Organizacja imprezy została przeprowadzona z dużym rozmachem: obok sali, w której toczyły się rozgrywki, można było śledzić przebieg najciekawszych spotkań na tablicach demonstracyjnych, sporym zainteresowaniem kibiców cieszyła się giełda literatury szachowej, równolegle odbywały się symultany w wykonaniu sekundantów towarzyszących zawodnikom, na bieżąco ukazywał się biuletyn turniejowy (zatrakcyjną wkładką zdjęciową, wydaną dzięki inicjatywie wiceprezesa PZSzach d/s propagandy red. J. Żemantowskiego, nakładem Młodzieżowej Agencji Wydawniczej). Swej siedziby na przeprowadzenie imprezy użyczył Międzyzakładowy Klub Techniki i Racjonalizacji Budownictwa przy ul. Senatorskiej.

Wszyscy uczestnicy turnieju, w tym także zawodnicy polscy oraz ich sekundanci (dobór współpracujących ze sobą „par” nastąpił na kilka tygodni przed turniejem) mieszkali w hotelu „Forum”. Naszym reprezentantom stworzono luksusowe warunki uczestnictwa.

Z każdej grupy do turnieju międzystrefowego awansowało dwóch pierwszych zawodników, zdobywców trzecich lokat w obu grupach czekał – w późniejszym terminie – mecz o miano rezerwowego ze strefy wschodnioeuropejskiej. W przypadku dzielenia miejsc premiowanych awansem przez większą liczbę zawodników, nastąpiłaby dogrywka. Do takiej sytuacji doszło – uprzedzając przebieg wydarzeń – w grupie A.

Już tak zwane „oczekiwane rezultaty” wskazywały, że zdecydowanymi faworytami – z racji posiadania wysokich rankingów – w grupie A byli arcymistrzowie Kir. Georgiew (eksmistrz świata juniorów), Sax (niedawny triumfator międzynarodowych mistrzostw Australii) i Gheorghiu, zaś w grupie B – Pinter, Suba, Ftaćnik i Farago. O tym, w jakim stopniu te prognozy sprawdziły się, łatwo się przekonać oglądając tabelki, ale warto w tym miejscu tylko podać wynik oczekiwany najmniej utytułowanego w całym turniejowym towarzystwie, „zaledwie” mistrza FIDE, Mihaila Marina – 4,78 p…

Żaden z piątki naszych reprezentantów nie był – nawet w przedturniejowych założeniach – choćby „pretendentem” do awansu. Jednakże można było żywić cichą nadzieję, iż któryś z Polaków pokaże wreszcie klasę, zagra na miarę swoich potencjalnych, a nie aktualnych możliwości i – po 33-letniej (!) przerwie – znów ujrzymy naszego szachistę w turnieju międzystrefowym. Bowiem jedyny jak dotąd awans mm. Bogdana Śliwy, wywalczony w 1954 r. w Mariańskich Łaźniach, mówi niestety bardzo dużo o polskich powojennych, męskich szachach.

Grupa B

Opis imprezy rozpoczynamy od grupy B, w której nazwisko zwycięzcy praktycznie znane było na długo przed zakończeniem turnieju, a o drugim premiowanym awansem miejscu nie musiała rozstrzygać dogrywka. Jozsef Pinter w 1973 r., w międzynarodowym turnieju juniorów w Warszawie, podzielił – razem z Adamem Kuligowskim – ostatnie miejsce. W 1987 r. arcymistrz Pinter już na starcie znokautował rywali. Wygrał cztery pierwsze partie (z Subą, Negulescu, Pekarkiem i Kr. Georgiewem) i mimo nieco przypadkowej porażki z Prandstetterem oraz przegranej w ostatniej rundzie z Ftaćnikiem, dotarł niezagrożony do mety. Pinter imponował znakomitym przygotowaniem debiutowym do każdej partii i do każdego przeciwnika. Na półmetku (po VI r.) na awans mogli również liczyć Farago i Sznapik z 4 p., przed koalicją Kr. Georgiew i Inkjow po 3½ p. oraz Ftaćnik 3 p. Niestety, następna runda wnosi nieprzyjemne dla nas korekty. Sznapik przegrywa ważną partię z Inkjowem. Bułgar po niekonwencjonalnie rozegranym debiucie, śmiało poświęcił dwa piony za inicjatywę, której Polakowi nie udało się w grze środkowej zneutralizować. „Prawem serii” Sznapik przegrywa również dwie dalsze partie i mając po IX r. 4 punkty za Pinterem — 7, Inkjowem i Subą po 5½, Pekarkiem, Farago i Ftaćnikiem po 5, walczy już tylko o zachowanie twarzy. Budzi się natomiast Suba, który po słabym starcie 2½ z 6, już po IX i X rundzie dzieli 2–3 miejsce z Inkjowem, za znajdującym się poza zasięgiem rywali Pinterem. W ostatniej rundzie Suba, „zobowiązany” do gry na wygraną, zaprzepaszcza swoje szanse po nieoczekiwanej, ale zasłużonej porażce ze Staniszewskim. Inkjowowi tylko wygrana zapewniała – przy potknięciu konkurenta – szanse awansu. Mimo ciążącej na nim odpowiedzialności, Bułgar zdecydował się na skomplikowaną, z obustronnymi szansami pozycję, do końca wykazał zimną krew i pewnie zwyciężył Pekarka.

Grupa A

Jeśli walka w tej grupie miała rozegrać się pomiędzy Saxem, Georgiewem i Gheorghiu, to trzeba od razu zaznaczyć, że ten ostatni – co stanowiło zaskoczenie dla widzów – postanowił urządzić sobie „dwutygodniowe „wczasy” w Warszawie i nie przejawiał żadnych ambicji sportowych. 50% wynik Gheorghiu wydaje się przyzwoity, ale kilkunastoposunięciowę remisy (niekiedy tylko ponad 20 ruchów), z wyjątkiem partii z Kuczyńskim, były zwykłą kpiną. W grupie tej nie było zdecydowanego lidera: po IV rundzie prowadzili Andonow, Georgiew, Hazai, Mokry i Schmidt po 2½ p. Po 2 p. mieli Csom, Gheorghiu, Radułow i Sax. Jednak po VI rundzie prowadzenie objął Sax, po zwycięstwach nad Georgiewem i Kuczyńskim, choć po piętach deptali mu jeszcze Georgiew, Hazai, Mokry i Schmidt po 3½ p. Mistrz FIDE Marin po VI rundzie miał tylko 2½ p. i nikt z obserwujących przebieg walki o awans nie postawiłby na niego przysłowiowego „złamanego grosza”. A jednak… W następnej rundzie wygrywa z Radułowem, w IX – nie daje mu rady Sax, zaś w ostatniej – pokonuje bezpośredniego konkurenta Georgiewa, co daje szanse dalszej walki w barażu jemu i… Schmidtowi. Schmidt po VII rundzie z 4½ p. był współliderem (z Saxem). „+2” to dorobek w zasadzie zapewniający awans w tej grupie, ale… utrzymany do ostatniej rundy. W środkowej fazie turnieju taka taktyka gry „na styk” może być zawodna, o czym przekonał się nasz arcymistrz w przedostatniej rundzie, w której przegrał z Saxem. Kilka słów o ostatniej partii Schmidta z Andonowem. Jeśli zawodnik chce walczyć o awans, to musi stanowczo założyć partię ostrzej, niż to uczynił. Przykładem godnym naśladowania może być tu postawa Inkjowa w pojedynku z Pekarkiem w grupie B.

Zarządzona natychmiast po zakończeniu turnieju głównego dogrywka o jedno miejsce – w myśl regulaminu stawiała ona co prawda w uprzywilejowanej sytuacji (najlepszy Berger) najsłabszego w tej stawce Marina – przyniosła nieoczekiwane rozstrzygnięcie. Porażki obu arcymistrzów w pierwszym kole wyjaśniły wszystko. O awansie Rumuna zadecydował remis w drugim kole ze Schmidtem, choć wcześniej uległ on jeszcze Georgiewowi.

W przemówieniu prezesa PZSzach Stanisława Kani podczas uroczystości zakończenia turnieju znalazła się taka oto fraza „Zawodnicy polscy uzyskali rezultaty odpowiadające ich możliwościom, co oznacza, że PZSzach nie ma powodów do satysfakcji”. Cóż, nie jest zadowolona centrala, ale przede wszystkim nie są zadowoleni miłośnicy szachów. Choć tak naprawdę, to na pytanie, czy Polacy srodze zawiedli w warszawskim turnieju strefowym trudno dać jednoznaczną odpowiedź. Żaden z naszych szachistów nie odniósł sukcesu na miarę awansu, choć takich szans mieliśmy aż pięć, a turniej strefowy jest specyficzną imprezą, w której nie zawsze muszą zwyciężać faworyci. Tam, gdzie nieistotny jest (tylko przez dwa tygodnie) ranking Elo, gdzie przestaje oddziaływać magia tytułu arcymistrzowskiego, gdzie liczą się tylko dwa pierwsze miejsca w tabeli, a nie „odptaszkowywanie” rywali – z tym gram, a z tamtym remisuję – szanse tych nieco słabszych rosną. W wirze walki wiele może się zdarzyć, zwłaszcza na krótkim dystansie.

Fatalny start: 1 p. z 4 Staniszewskiego (porażki ze Sznapikiem i Farago) oraz Hawełki i Kuczyńskiego, obaj po 1½ p. (pierwszy uległ Mokremu i Radułowowi, drugi Subie) spowodował, że nasz najmłodszy reprezentant, a także olimpijczycy, którzy w Dubai uzyskali najlepsze wyniki indywidualne, stracili praktycznie wszelkie szanse awansu. Po VIII rundach „–4” mieli na swym koncie Staniszewski (najpierw zasłużona wygrana z Ftaćnikiem, później 3 porażki z Pinterem, Negulescu i Pekarkiem) i Hawełko (nie sprostał Pinterowi), „–2” miał Kuczyński (po szczęśliwym zwycięstwie nad Andonowem). Ambitna postawa na finiszu, nieustępliwa walka w każdej partii, pozwoliły w pewnym stopniu zatrzeć Hawelce (wygrane z Negulescu i Kr. Georgiewem) oraz Staniszewskiemu (zwycięstwa nad Kr. Georgiewem i Subą) wrażenie bezradności w środkowej fazie turnieju. Kuczyńskiemu, mimo wielkich starań, nie udało się wygrać partii w ostatnich 4 rundach, potrafił za to skutecznie przetrzymać napór Csoma. Dorobek punktowy Staniszewskiego i Hawełki mógłby być większy, gdyby nie częste niedoczasy, w których trwonili wiele z tego, co wcześniej sobie wypracowali. 10 partii rezultatywnych i 1 remis mówią dużo o bezkompromisowej postawie Aleksandra Sznapika w tym turnieju. Sznapik jest znany z tego, że kiedy wszystko mu „wychodzi”, to gra pewnie i dobrze, jednakże po porażce… No właśnie. Niestety, turniej strefowy potwierdził tę opinię. Po przegranej z Inkjowem (swoją drogą, była to bezsprzecznie najlepiej rozegrana przez Bułgara partia w tej imprezie) Sznapik nie mógł dojść do siebie, a sama ambicja, w sytuacji, kiedy była jeszcze realna szansa na awans (ale raczej już nie na wypełnienie normy arcymistrzowskiej, wynoszącej w obu grupach 7½ p.), nie wystarczyła, aby nawiązać równorzędną walkę z Subą i Ftaćnikiem. Szkoda.

Włodzimierz Schmidt, chyba trochę nieoczekiwanie dla samego siebie, stanął przed wielką szansą zagrania w turnieju międzystrefowym. Jeden „plus” wystarczył, aby walczyć w dogrywce o premiowane awansem drugie miejsce (w grupie B Suba z 6 p. zajął piątą lokatę). Schmidt jak zwykle prezentował dobre przygotowanie debiutowe, ładnie skontrował agresywnie nastawionego Mokrego, a w końcówce partii z Jansą – w niedoczasie rywala – wywołał niewielkie komplikacje, co wystarczyło, aby Czechosłowak się pogubił. Można jednak było odnieść wrażenie, jakby poznaniak grał w turnieju na 75–80% swoich możliwości. Owszem, Schmidt cały czas znajdował się w czołówce i kontrolował stawkę, ale wiadomo było z góry, że partia w X rundzie z Saxem nie będzie spacerkiem po remis, nawet jeśli gwarantowałby on Węgrowi awans. Można było chyba szukać „plusów” w remisowych, szybko zakończonych partiach z Csomem, Marinem, Hazaiem i Radułowem. Zwłaszcza, że główny konkurent do drugiego miejsca, eksmistrz świata juniorów najwyraźniej nie był w formie. Warto było chyba zaryzykować.

Sędzią głównym turnieju był mm. Andrzej Filipowicz, sędziami rundowymi – Zbigniew Czajka i Janusz Woda. Słowa uznania należą się komitetowi organizacyjnemu imprezy z jego przewodniczącym Edwardem Dąbrowskim, a szczególnie sekretarzowi generalnemu PZSzach Janowi Eberlemu, za wielki wkład pracy w przeprowadzenie turnieju. Biuletyn (sponsor – firma Mita copiers) redagowali niżej podpisani.


Partie


Turnieje strefowe rozegrane w Polsce